PrawoZAiKSu #3. Kto dostaje pieniądze za odtwarzanie muzyki.

Mam ostatnio dużo pracy, dzieci chorują i nie było czasu na blog (a doktorat stanął w miejscu…). Ale dziś kontynuacja cyklu #PrawoZAiKSu i wpis na temat, który wiele osób bardzo interesuje – jak wygląda licencjonowanie odtworzeń muzyki w lokalach i na różnych imprezach oraz przede wszystkim, kto dostaje pieniądze zebrane z tego tytułu przez ZAiKS.

Co to jest odtwarzanie.

Korzystanie z utworów muzycznych na polu ich odtwarzania to wszelkie sytuacje, w których publicznie „grane” są utwory z płyt CD, winylów, pendrive-ów lub innych nośników, na których piosenka została nagrana. W tym pojęciu mieści się także publiczne „puszczanie” muzyki z radia.

Kiedy trzeba podpisać umowę z ZAiKSem.

Każdy kto w ten sposób korzysta z muzyki obowiązany jest co do zasady do zawarcia umowy z ZAiKSem (ale również ze STOARTem, SAWPem i ZPAVem) i zapłaty z tego tytułu wynagrodzenia.

Są oczywiście wyjątki:

  1. jeżeli odtwarzanie odbywa się prywatnie (dozwolony użytek prywatny),

  2. jeżeli w miejscu ogólnie dostępnym „puszcza” się radio, ale nie łączy się to z osiąganiem korzyści majątkowych (art. 24 ust.2 PrAut),

  3. jeżeli odtwarzana jest płyta, wraz z którą uzyskało się licencję na publiczne odtwarzanie,

  4. jeżeli odtwarzane są wyłącznie utwory udostępnione na licencji Creative Commons bez warunku „użycie niekomercyjne” (w skrócie ND).

Więcej na temat legalnych opcji dostarczania muzyki do lokalu pisałam tutaj: http://prawomuzyki.sewerynik.pl/2014/06/05/muzyka-w-lokalu-bez-klopotow-z-ozz/

Umowy z ZAiKS: co można i ile to kosztuje?

Licencja ZAiKS ma charakter generalny, co oznacza, że na jej podstawie można odtwarzać publicznie wszystkie utwory, które są w repertuarze ZAiKS.

Tutaj nie ma przymusu pośrednictwa, tak jak jest przy nadaniach radiowych lub telewizyjnych, dlatego ZAiKS nie reprezentuje wszystkich twórców, a jedynie tych, którzy powierzyli mu zarządzanie swoimi prawami, lub których reprezentuje na podstawie umów z podobnymi organizacjami zagranicznymi.

Sposób ustalania stawki wynagrodzenia za odtwarzanie muzyki jest szczegółowo opisany w tabelach wynagrodzeń, które są dostępne tutaj i tutaj.

Od osób korzystających w ten sposób z muzyki zazwyczaj nie wymaga się przesyłania list odtwarzanych utworów. Ale nie jet to także wykluczone.

Kto dostaje pieniądze z odtworzeń.

Ponieważ najczęściej brak jest list odtwarzanych utworów, pieniądze z odtworzeń są dzielone pomiędzy twórców reprezentowanych przez ZAiKS na podstawie tzw. repartycji punktowej.

Jej założeniem jest odzwierciedlenie korzystania z utworów na innych polach eksploatacji, na których pieniądze dzielone są w oparciu o listy utworów (np. nadania).

Czyli idea jest taka – skoro utwory są grane w radiu i są eksploatowane w inny sposób zgłoszony do ZAiKS, to znaczy że są popularne, a zatem są także odtwarzane. I dlatego rozliczenia na innych polach są taką matrycą, według której dzieli się pieniądze z odtworzeń, jeżeli brak jest listy utworów.

Jednocześnie według oficjalnego stanowiska ZAiKS, jeżeli osoba odtwarzająca utwory przekaże listę ZAiKSowi, to stowarzyszenie podzieli tantiemy zgodnie z tą listą.

Zatem pieniądze trafiają do twórców, tylko może nie zawsze do tych, którzy rzeczywiście byli odtwarzani. W interesie autorów niegranych często w radiu, jest mobilizowanie osób korzystających z ich twórczości do przesyłania list utworów do ZAiKSu. Albo naciskanie ZAiKS, by wprowadził do umów licencyjnych obowiązek przesyłania list odtwarzanych utworów. To jest możliwe, ponieważ brak tego obowiązku jest w zasadzie wyjątkiem od praktyki licencyjnej ZAiKSu, a nie zasadą, tak więc może nie tak trudno by było to zmienić… .

komentarzy 6

Tagi:, , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

19 marca 2015

Wydaje mi się, że wśród wymienionych wyjątków brakuje jednego – sytuacji, w której prawa majątkowe do odtwarzanych utworów/wykonań/fonogramów wygasły. Teoretycznie użytkownik puszczający w lokalu muzykę kompozytorów zmarłych przeszło 70 lat temu, nie ma prawnego obowiązku płacić z tego tytułu ZAiKsowi, gdyż ochrona tych utworów wygasła (trafiły do domeny publicznej w zakresie autorskich praw majątkowych). W takiej sytuacji ewentualne umowy licencyjne należałoby podpisać wyłącznie z organizacjami zarządzającymi prawami pokrewnymi (o ile prawa te również nie wygasły). Ciekawy jest także status prawny wielu klasycznych nagrań z lat 50-tych i początku 60-tych, które trafiły do domeny publicznej w zakresie praw do artystycznych wykonań / fonogramów jeszcze przed wydłużeniem okresu ochrony tych praw. Tutaj sytuacja jest odwrotna – nagrania te chronione są zwykle jedynie w warstwie składających się na nie utworów (konieczna licencja zaiks), zaś w zakresie praw pokrewnych pozostają poza ochroną. Lokal puszczający muzykę ze starych płyt jazzowych może zatem łatwo uwolnić się od licencji ZPAVu i STOARTu – przynajmniej w teorii 🙂

Paweł
    20 marca 2015

    Panie Pawle, słuszna uwaga. Dziękuję za uzupełnienie wpisu i pozdrawiam.

    Aleksandra Sewerynik
23 marca 2015

A co w wypadku gdy np. zespół weselny nie wniesie opłaty do ZAiKSu a będzie kontrola. Kto zapłaci karę? Sam zespół czy organizatorzy? Bo rozumiem, że brak opłaty za wykorzystywanie utworów muzycznych publicznie skutkuje karą jeżeli zostanie ktoś na tym „przyłapany”?

Aplikant
    24 marca 2015

    Nie karą, ale zazwyczaj zostanie zaproponowane zawarcie umowy uzdrawiającej sytuację. W braku umowy ozz może domagać się odszkodowania w wysokości wynagrodzenia pomnożonego razy dwa lub trzy.

    Aleksandra Sewerynik
10 grudnia 2018

A czy jeżeli odtwarzamy muzykę stworzoną dla nas na podstawie umowy, w ramach której twórca przeniósł na nas prawa majątkowe min do jej upubliczniania, to również musimy zawrzeć umowę z ZAIKS? Czy twórca może od nas zadać dodatkowego wynagrodzenia za wielokrotne odtwarzanie utworu?

Mikołaj
    11 grudnia 2018

    Jeżeli autor podpisał umowę z ZAIKS i tak trzeba mieć licencję ZAIKS. Jeżeli autor nie podpisał takiej umowy, może sam udzielić licencji.

    Aleksandra Sewerynik
Witam serdecznie na moim blogu! Nazywam się Aleksandra Sewerynik. Jestem prawnikiem i dyrygentem. Specjalizuję się w prawie autorskim. Rozumiem muzyków. Chcę pomóc im zrozumieć prawo autorskie.
Pierwsza książka o prawie autorskim napisana specjalnie dla muzyków oraz osób korzystających z muzyki. Ostatnie wpisy