Plagiat zza oceanu wątpliwości, czyli parę słów o sprawie „Blurred Lines” Robina Thicke i Pharrella Williamsa.
W połowie marca w Stanach Zjednoczonych zapadł bardzo ważny i kontrowersyjny wyrok w sprawie plagiatu. Dotyczył on przeboju roku 2013 r., piosenki „Blurred Lines” autorstwa Robina Thicke i Pharrella Williamsa. Sprawa była szczegółowo relacjonowana przez amerykańskie media. W Polsce również odbiła się sporym echem. Amerykański sąd orzekł, że Thicke i Williams muszą zapłacić 4 miliony dolarów odszkodowania za naruszenie praw autorskich Marvina Gaye’a do piosenki „Got to Give It Up” oraz podzielić się z rodziną nieżyjącego już Gaye’a zyskami (Thicke powinien zapłacić 1,8 miliona dolarów, a Williams 1,6 miliona dolarów). W sumie daje to ogromną kwotę 7,4 miliona dolarów.
Podobne brzmienie.
Mogłoby się wydawać, że skoro kwota jest tak duża, to i naruszenie jest wyraźne. Tu jednak zaczynają się wątpliwości. Rzeczywiście, obie piosenki są podobne. Analogie można znaleźć w linii basu: podobny jest rytm oraz wznoszące się i opadające pochody dźwięków, oparte o przebieg harmoniczny. Najwyraźniejsze podobieństwo dotyczy jednak zestawienia basu z podobnie brzmiącymi instrumentami perkusyjnymi oraz głosem męskim (szczególnie tam gdzie Thicke, podobnie jak Gaye, śpiewa bardzo wysoko), czyli faktury oraz brzmienia utworu. Te elementy nie były dotychczas uznawane za chronione przez prawo autorskie.
Charakterystyczny rytm jest zazwyczaj bardzo ważną cechą każdego gatunku muzycznego (formy muzycznej). Tak samo wybrane barwy instrumentów, głosów lub syntetycznych brzmień. Orzeczenie amerykańskiego sądu prowadzi do wniosku, że za plagiat należałoby uznać każdy utwór, który kopiuje styl (gatunek, formę) innego utworu i przeznaczony został na podobny skład wykonawczy.
To zaś prowadzi wprost do stwierdzenia, że ochroną prawa autorskiego objęte są styl, kolorystyka oraz faktura utworu muzycznego, które składają się najogólniej mówiąc na jego brzmienie. Co prawda amerykańskie prawo autorskie, jak polskie, nie wskazuje dokładnie, które elementy utworu muzycznego są chronione, to do tej pory w praktyce pod uwagę brany był przebieg melodii piosenki, jej tekst, oraz przebieg akompaniamentu.
Oficjalny zapis nutowy.
Zatem czy brzmienie (kolorystyka) utworu powinno być chronione? Jest to zagadnienie bardzo ciekawe, ponieważ zarówno do U.S. Copyright Office, jak i do polskiego ZAiKSu nie zgłasza się nagrań piosenek, ale jedynie zapis nutowy melodii oraz akompaniamentu (wyciąg fortepianowy albo partyturę) wraz z tekstem. Zgłoszenie nie obejmuje zatem konkretnego brzmienia utworu, a jedynie ustalone przebiegi melodii i współbrzmień, a niekiedy wskazanie składu wykonawczego.
Producent muzyczny.
Poza tym współcześnie bardzo często inna osoba tworzy szkic utworu muzycznego w postaci melodii oraz układu współbrzmień, a inna osoba, tzw. producent muzyczny, decyduje o ostatecznym kształcie i brzmieniu utworu.
Dzieje się to w studiu nagraniowym, podczas tworzenia lub nagrywania utworu gdy:
1 ) to producent muzyczny decyduje jaki skład wykonawczy zaprosić do współpracy przy nagraniu tworzonego utworu lub/oraz
2) utwór jest ustalany za pomocą cyfrowych instrumentów lub efektów akustycznych (sampli).
Współcześnie właśnie w ten sposób powstaje wiele piosenek.
W opisywanej sprawie miało to także znaczenie, ponieważ na podstawie decyzji sędziego spadkobiercom Marvina Gaye’a nie pozwolono przedstawić przysięgłym nagrania piosenki „Got to Give It Up” argumentując, że jego prawa autorskie ograniczają się do wersji kompozycji ze zgłoszonego do U.S. Copyright Office zapisu nutowego. Ośmiu przysięgłych miało podjąć decyzję jedynie na podstawie tego zapisu. Sędzia ostatecznie pozwolił na wysłuchanie sporządzonego na potrzeby procesu wykonania bardzo okrojonej wersji piosenki.
Przebieg procesu.
Warto szerzej zrelacjonować przebieg procesu, by lepiej zrozumieć, dlaczego doszło do takiego, a nie innego rozstrzygnięcia.
Bardzo ważną okolicznością jest, że o tym, czy doszło do plagiatu nie rozstrzygał profesjonalny sędzia, ale ława przysięgłych, czyli zwykli obywatele kierujący się raczej własnym poczuciem sprawiedliwości niż literą prawa.
To do nich swoje słowa kierowali prawnicy reprezentujący obie strony.
W mediach amerykańskich podkreśla się wyjątkowość tej sprawy także w tym aspekcie. Wskazuje się, że prawie wszystkie tego typu sprawy załatwiane są poza sądem, a zainteresowani unikają procesu, który zawsze wiąże się z ryzykiem. Magazyn „Billboard” cytuje wydawcę muzycznego, który ostrzega „Zawsze, gdy oddajesz sprawę do rozstrzygnięcia ławie przysięgłych nie masz pewności co oni zrozumieją i wyciągną z zeznań. Możesz zebrać godziny zeznań muzykologów, a na koniec i tak nikt nie będzie wiedział, która strona jest górą”.
Prawnik Gaye’ów, Richard Busch, sprytnie ustawił przysięgłych w mowie otwierającej, podważając wiarygodność muzyków: „Będą się do Was uśmiechali i będą czarujący. Pamiętajcie: oni są profesjonalnymi performerami” (cytaty za „The Hollywood Reporter”). Przedstawił także opinię dwóch muzykologów, którzy opierając się na zapisie nutowym, okrojonym wykonaniu piosenki Gaye’a i fragmentach nagrania „Blurred Lines”, wskazywali na podobieństwa w obu utworach. Podważał także wiarygodność Thicke’a, który najpierw w wywiadach twierdził, że „Got to Give It Up” to jedna z jego ulubionych piosenek, oraz że powiedział Williamsowi, by napisał piosenkę z tym samym „groove” (za „Rolling Stone”), a potem w trakcie procesu zeznawał, że tych słów nie należy brać poważnie, ponieważ był wtedy pod wpływem Vicodinu i alkoholu.
Prawnik muzyków, Howard King, wskazywał przysięgłym: „Mamy zamiar pokazać Wam to, co już wiecie: że nikt nie jest właścicielem gatunku albo stylu, czy „groove’u”. Inspirowanie się Marvinem Gaye’em to zacna rzecz” Także przedstawił biegłych analizujących różnice oraz podobieństwa pomiędzy oboma utworami. Thicke podczas swoich zeznań wykonał składankę spornego utworu oraz piosenki U2, Michaela Jacksona i The Beatles, by pokazać jak łatwo przedstawić różne piosenki jako brzmiące podobnie. Na próżno.
Warto podkreślić, że podobieństwa pomiędzy piosenkami dotyczyły przede wszystkim brzmienia. Tym bardziej dziwi, że przysięgli, opierając się właściwie tyko na opinii muzykologów i zeznaniach stron zdecydowali, że Thicke i Williams nieumyślnie naruszyli prawa Gaye’a. Widocznie prawnik spadkobierców Gaye’a miał większy dar przekonywania …
Niebezpieczna inspiracja.
Wyrok może stać się niebezpiecznym precedensem w USA. Wydawca cytowany przez Billboard słusznie wskazuje „Teraz orzeczenie przeciwko Thicke i Williamsowi może zainspirować innych prawników do pozywania na podstawie gatunku i nastroju, a nie w oparciu o piosenkę – taką, jaką została napisana”.
Nie można odmówić temu spostrzeżeniu słuszności. Jednakże opisana sprawa jest z pewnością także świetną inspiracją i materiałem do rozważań nad zasadnością ochrony brzmienia utworu, jako elementu chronionego przez prawo autorskie.
Brzmienie utworu – chronione czy nie?
Czym innym jest traktowanie kolorystyki (brzmienia) jako elementu indywidualizującego utwór muzyczny, którego zmiana, przy braku modyfikacji samej melodii i układów współbrzmień, tak jak to ma miejsce na przykład przy tworzeniu nowej instrumentacji lub aranżacji utworu, może prowadzić do powstania opracowania.
W tym kontekście brzmienie, jako element utworu, który powstaje niewątpliwie na skutek działalności twórczej o indywidualnym charakterze, jest chronione, ale nigdy jako samodzielny i niezależny od reszty utworu element.
Zaczerpnięcie samego brzmienia, bez odwołania się w żaden sposób do oryginalnej melodyki utworu, tak jak było to w sprawie „Blurred Lines”, nie może prowadzić do powstania opracowania czy, w razie braku oznaczenia autorów utworu macierzystego, plagiatu. Jest to co najwyżej inspiracja cudzym utworem.
Moim zdaniem
Uważam, że wyrok amerykańskiego sądu nie jest prawidłowy i powinien zostać zmieniony. Z doniesień prasowych wiemy, że prawnicy Williamsa i Thicke szykują apelację. Tak więc wszystko w tej sprawie może się jeszcze zdarzyć.
Wpis powstał na bazie artykułu, który ukazał się w Rzeczpospolitej.
komentarze 2