Artysta wykonawca, twórczość i umowa o dzieło
Ostatnio środowiskiem muzycznym wstrząsnęła informacja o wyroku Sądu Najwyższego, z którego wynika, że z muzykiem orkiestrowym powinno podpisywać się umowy „zlecenia”, a nie umowy o dzieło.
Skąd to wzburzenie?
Od wielu lat normą i praktyką w branży muzycznej jest zawieranie umów o dzieło. Głównym powodem jest brak konieczności odprowadzania składek na ubezpieczenia społeczne, a więc niższy koszt takiej umowy. Jest to korzystne zarówno dla podmiotu angażującego muzyka, jak i dla niego samego (pomijając odroczony w czasie aspekt emerytalny).
Sąd Najwyższy potwierdził trafność decyzji ZUS, który po kontroli zakwalifikował umowę z artystką „na przygotowanie i wykonanie koncertu organowego wraz z zespołem C. w ramach festiwalu K.” jako umowę o świadczenie usług (zlecenie), a nie umowę o dzieło. W ramach wykonania umowy artystka wzięła udział w koncercie i uczestniczyła w próbach.
Największe kontrowersje dotyczyły jednak stwierdzeń SN o odtwórczym (nietwórczym) charakterze wykonania muzyka, który gra w orkiestrze.
Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wskazał, że instrumentalistka:
„była jednym z wielu odtwórców muzyki, nie powierzono jej żadnej partii solowej, przy wykonywaniu muzyki musiała w pełni podporządkować się dyrygentowi i jego poleceniom (…) nie nadała koncertowi żadnej wyjątkowości, na przykład przez nadanie kompozycji muzycznej indywidualnej interpretacji”.
Tymczasem rodzajów artystycznych wykonań jest bardzo wiele, a każde z nich może być realizowane solo lub w mniejszym lub większym zespole.
Zgodnie z art. 85 ust. 2 pr.aut.
„artystycznymi wykonaniami (…) są w szczególności: działania aktorów, recytatorów, dyrygentów, instrumentalistów, wokalistów, tancerzy i mimów oraz innych osób w sposób twórczy przyczyniających się do powstania wykonania”. Zaś wykonaniem jest „każde artystyczne wykonanie utworu lub dzieła sztuki ludowej (…) niezależnie od jego wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia”.
Zatem prawo do artystycznego wykonania może przysługiwać jedynie osobie, która „w sposób twórczy” przyczyniła się do powstania artystycznego wykonania.
Na czym polega interpretacja utworu muzycznego?
Interpretacja utworu muzycznego przez artystę wykonawcę co do zasady dotyczy: agogiki (tempa), artykulacji (sposób wydobycia dźwięku), dynamiki (rozkładu „głośności”) oraz frazowania.
Nie można zaś co do zasady mówić o interpretacji samej melodii czy układu współbrzmień utworu, czyli napisanych przez kompozytora, określonych nut. One powinny pozostać niezmienione, a co najwyżej mogą być uzupełnione o ozdobniki zgodne ze stylem utworu. Zagranie innego dźwięku melodii niż zapisanego w nutach, jest uważane za błąd wykonawcy, a nie za wyraz jego osobistej interpretacji dzieła.
Mieszany charakter ma kolorystyka utworu. Z jednej strony jest ona ustalana przez kompozytora (utwór na fortepian, orkiestrę symfoniczną), z drugiej strony mają na nią wpływ elementy takie jak: dynamika i artykulacja, które są ze swej natury niedookreślone i są poddawane interpretacji artysty wykonawcy. Oczywiście niektóre techniki kompozytorskie wprowadzają odstępstwa od tych założeń.
Aby stwierdzić zatem, czy danej osobie przysługuje prawo do artystycznego wykonania, konieczne jest jeszcze określenie, kiedy jego działanie ma charakter „twórczy”.
Upraszczając bardzo można wskazać, że twórczość sprowadza się do tego, że artysta wykonawca interpretuje utwór w osobisty sposób.
Ale czy fakt, że artysta wykonuje utwór w większym zespole, np. w orkiestrze, ma jakiekolwiek znaczenie?
Czy agogika, artykulacja, dynamika, frazowanie oraz kolorystyka zależą jedynie od decyzji dyrygenta?
Z pewnością w dużym stopniu, ale dyrygent nie jest nigdy w stanie w stu procentach, niejako automatycznie, uzyskać założonego przez siebie efektu. Nie kręci on gałkami, tylko przekazuje sygnały muzykom w orkiestrze, którzy je na swój sposób realizują.
Z pewnością nie jest tak, że ten sam utwór, dyrygowany przez tego samego dyrygenta, brzmi identycznie, wykonywany przez różne orkiestry. Każda będzie grała i reagowała na sygnały i uwagi dyrygenta inaczej, zatem samo wykonanie utworu też będzie inne.
Podsumowując, sam fakt wykonywania utworu w zespole pod batutą dyrygenta, nie eliminuje „twórczego” charakteru działania muzyka.
Nadal jego wykonanie jest w jakimś stopniu osobiste, nacechowane jego muzycznymi „odczuciami”. Dlatego w tym kontekście należy uznać sformułowania zawarte w wyroku SN za błędne i nie mające potwierdzenia w wiedzy i praktyce wykonywania muzyki.
Dzieło czy zlecenie?
Odnośnie samej kwestii, czy z muzykiem powinna zostać podpisania umowa o dzieło czy umowa oświadczenie usług (zlecenia), jak rozumiem tok myślenia SN następująco: jeżeli w ramach artystycznego wykonania podczas koncertu powstaje także nowy utwór (np. w ramach improwizacji, spontanicznego tworzenia), można zawrzeć umowę o dzieło. Jeżeli zaś utwór nie powstaje, a mamy do czynienia jedynie z artystycznym wykonaniem, należy zawrzeć umowę o świadczenie usług (zlecenia).
Zatem niestety w dalszym ciągu, już bez odmawiania twórczego charakteru wykonaniom, w większości przypadków powinny być zawierane umowy o świadczenie usług, a nie umowy o dzieło. Aby spełnić wymogi umowy o dzieło, konieczne jest odpowiednie sformułowanie umowy. A w tym, jak zawsze, może pomóc dobry prawnik, najlepiej znający specyfikę branży muzycznej 😉 . Zapewniam, że rady udzielane przez przypadkowe osoby w Internecie mogą nie być zbyt pomocne… .
Wpis dotyczy wyroku Sądu Najwyższego z dnia 10 stycznia 2017 r, sygn. akt III UK 53/16.
komentarzy 16